wtorek, 17 grudnia 2013

Imagin z Zaynem

Występują:


Spojrzałam na puste trybuny i boisko. Zwilżyłam wargę językiem. Kciukiem jeździłam po małej literce "Z" wytatuowanej na prawym, górnym rogu mojego nadgarstka. Smutny wyraz twarzy zupełnie nie pasował do miłej atmosfery tego dnia.
-Katy- Amy usiadła obok mnie.
Nie zareagowałam. Powinnam być szczęśliwa, lecz.. nie jestem.
-Chodź- pociągnęła mnie.
Wstałam i ruszyłam za nią. Od razu wiedziałam, że ciągnie mnie do domu. Szłyśmy w ciszy. Wiedziała, że nie mam ochoty na rozmowę. Mimo wszytko nie chciałam tej ciszy.
-To prawda, co mówią?-zapytałam.
Przytaknęła potwierdzająco głową. Spojrzałam na nią przerażonym wzrokiem.
-Katy, nie martw się- powiedziała.
Prychnęłam głośno. Spojrzałam przed siebie i zauważyłam... jego. Czarne włosy postawił na żelu. Kilkudniowy zarost dodał mu męskości. Zauważałam jego umięśnione ciało, o którym kiedyś tylko marzył. Teraz wyglądał bardziej jak.... gangster, niż chłopak, który był moim przyjacielem. Gdybym go nie znała, unikałabym go. Wygląda na niebezpiecznego. Zmienił się.
Poczułam jak moje mięśnie się napinają. Praca serca przyśpieszyła, ale mimo to nie umiałam złapać oddechu. Zrobiło mi się duszno i gorąco, a nogi były jak z waty. Położyłam rękę na ramieniu Amy by się podeprzeć i nie upaść na ziemię. Przełknęłam ślinę.
-Katy, spokojnie- powiedziała Amy.- To tylko jakiś niebezpieczny typ.
-Który jest moją cholernie przystojną pierwszą miłością- dopowiedziałam.
Razem z nim szło czterech kolejnych chłopaków.
Pierwszy z nich miał idealnie rozkopaną, brązową czuprynę. Wesoły uśmiech i niebieskie oczy emitowały miłością i radością. Szedł z nim za rękę chłopak z zabójczym uśmiechem oraz słodkimi dołeczkami w policzkach. Jego loki wyglądały bardzo pociągająco, a zielone spojrzenie było bardzo seksowne. Obok tej dwójki szedł kolejny brunet. Wydawał się być najbardziej poukładanym z całej piątki. Miał wspaniałe brązowe włosy i oczy, które hipnotyzowały. Niedaleko szedł farbowany blondyn. Jego niebieskie oczy wpatrywały się w piersi każdej napotkanej, ładnej dziewczyny.
Wpatrywałam się, w niego i jego przystojną bandę, jak każda rozsądna dziewczyna w okolicy. Byli rzadko spotykanym zjawiskiem. Wyglądali jak jakiś gang, w którego skład wchodzą sami dilerzy narkotyków.
Poczułam na sobie jego spojrzenie. Ledwo stałam na nogach, a on dobrze o tym wiedział. Amy podtrzymała mnie ręką, a Zayn powoli szedł w moim kierunku. W pewnym momencie się zatrzymał, powiedział coś swoim nowym przyjaciołom, a po chwili, sam, znów się do mnie kierował. Zaczęłam się bać, że moje serce zaraz wyskoczy z mojej klatki piersiowej i pobiegnie na łąkę zbierać kwiatuszki.
-Hej Katy- przywitał się.
Wbiłam paznokcie w ramię Amy, a dziewczyna syknęła cichutko z bólu.
-H...Hej..Za..Zayn- jąkałam.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Spodziewał się takiej reakcji?
-Amy, spodobałaś się blondynowi, idź z nim pogadać- powiedział.
Chciał się pozbyć mojej ostatniej podpory? Czy ten człowiek nie rozumie, że niektórzy ludzie w pewnych sytuacjach po prostu muszą mieć przy sobie przyjaciół-podpory życiowe.
Amy niechętnie ruszyła w kierunku reszty chłopaków.
-Tylko nie zarywaj do tego lokowatego- Zayn uprzedził Amy.- Louis, jego chłopak,  jest o niego bardzo zazdrosny.
Amy powoli mnie opuszczała.
-Tęskniłem- Zayn zrobił krok w moim kierunku, a krok do tyłu.
-Dlatego przedłużyłeś swój pobyt w Londynie o kilka lat? - zapytałam z wyraźnym rozdrażnieniem w głosie.
-Katy, ja tam musiałem zostać- zaczął.- zawodowo.
-Od kiedy łamacz serc to zawód?-zapytałam drwiąco.
Spuścił na chwilkę wzrok.
-Katy, kochanie- złapał moje dłonie.
Szybko je wyrwałam. Czy on jest totalnym idiotą?! Zostawił mnie, nasz związek, a co ważniejsze naszą przyjaźń by pojechać na "kilka dni" do Londynu. Wrócił po trzech latach i myśli, że wszystko będzie dobrze?  Nie odzywał się cały ten czas, a jedyne informacje o jego życiu miałam od jego matki.
-Odwal się!- krzyknęłam.
Obróciłam się na pięcie i jak najszybciej chciałam uciec jak najdalej od niego. Amy po chwili znalazła się obok mnie.
-Ten debil- zaczęłam.
-Słyszałam- przerwała mi.
***

-Ale przypomnij sobie te wszystkie spędzone z nim chwile- powiedziała Amy.
Siedziałyśmy u niej w domu. Piłyśmy herbatę siedząc na kanapie przed telewizorem.
-Amy, ale ja go już nie chcę znać- przypomniałam jej.
Upiła kolejny łyk gorącej herbaty. Ja położyłam moją szklankę na stole i podeszłam do barku. Wyciągnęłam z niego pierwszą lepszą butelkę.
-Mam ochotę na coś mocniejszego- poinformowałam Amy.
Dziewczyna zachichotała cicho kładąc szklankę z herbatą na stolik. Podeszła do mnie, pijącej właśnie procenty. Wzięła mi butelkę i wypiła dość spory łyk.
-Ten dupek nie pamięta o moich urodzinach- wyżaliłam się mojej przyjaciółce.
-Nie martw się. Jeszcze spotkasz tego jedynego, solenizantko- pocieszała mnie.
-Mam nadzieję- powiedziałam.
Wypiłam kolejne łyki alkoholu i podałam go Amy. Dziewczyna, tak jak ja, porządnie się napiła.
-Nienawidzę go- warknęłam.- I chyba ciągle kocham.
Amy wypluła zawartość jej jamy ustnej.
-Coś ty powiedziała?- zapytała z niedowierzaniem.
Chciała usłyszeć, że moje uczucie do Zayna doszczętnie wygasło, lecz w moim sercu żarzył się jeszcze mały płomyk uczuć do niego.
-Chyba go jeszcze kocham- wyszeptałam.

***

Totalnie pijana wracałam do domu zataczając kręgi. Nogi mi się plątały, a umysł odleciał w nieznaną mi dotąd krainę. Nie piję, więc było to dla mnie nowe doświadczenie. Okolice, choć znajoma, była jakaś inna-mroczna. Dotarłam do mojego domu. Potknęłam się o coś i wywróciłam na beton. Jęknęłam cicho z bólu.
-Katy?-usłyszałam.
Obróciłam się w stronę, z której dochodził owy głos i zauważyłam Zayna leżącego na moim trawniku przed moim domem.
-Co ty tu robisz?- zapytałam zdziwiona.
-Czekam na ciebie tutaj o 6 na wieczór- odpowiedział.
Szeroko otworzyłam oczy. Mimo iż byłam pijana coś docierało do mojego mózgu. Złapałam jego rękę i pociągnęłam go do domu. On pomógł mi tam dotrzeć. Widziałam zdziwienie na jego twarzy gdy poczuł ode mnie smród alkoholu. Otworzyłam drzwi, a on zaprowadził mnie do mojego pokoju. Gdy leżałam na łóżku poczułam przypływ adrenaliny. Zayn chciał odejść, lecz ja złapałam jego bluzkę i mocno przyciągnęłam. Zaczęłam go całować. Nie stawiał mi się, chyba mu się nawet podobało. Przynajmniej mam taką nadzieję. Z jego ust wydobyło się tylko ciche zdanie:
-Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham.

__________________________________
Przepraszam,  że musieliście tyle czekać (rodzice i te sprawy).  A poza tym chyba straciłam (fałszywą) przyjaciółkę. Nie będę za nią płakać czy tęsknić, bo na szczęście mam jeszcze Sandrę- moje kochanie.
Rozgadałam się o moich sprawach....
ZAPRASZAM DO ZAGLĄDANIA DO ZAKŁADEK!
Zauważyliście zmiany?

Kocham Was i nie, nie napisze książki!

DO ANONIMÓW: PODPISUJCIE SIĘ JAKOŚ, PROSZĘ!

10 komentarzy:

  1. BOSKIE! ;** Dawaj NEXXT ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Choć nie jestem Larry Shipper.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimy, proszę podpisujcie się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyczne, nie shippuję Larry'ego, ale jakoś go przeżyłam,bo jak czytam twoje dzieło to nawet kroić mnie mogą. Zapraszam do siebie <3 http://thelatehouroflove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. fajny, szkoda tylko, że wstawiłaś kawałek poprzedniego imagina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś spostrzegawcza!
      Przepraszam, ale bardzo chciałam, żebyście tego imagina dostali jak najszybciej. A po za tym trudno jest opisywać te same osoby wiele razy i tak, żeby za każdym razem ten opis był inny. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz.

      Usuń
    2. jasne, że rozumiem, bo też piszę imagina i trzeba trochę pomyśleć, żeby nie było powtórzeń. ;)

      Usuń