Małe śnieżynki powoli spadały na ruchliwe ulice Londynu. Każdy szedł w swoją stronę. Po głowie zaczął mi chodzić mój wspaniały przyjaciel. Był bardzo przystojnym, niskim chłopakiem. Uwielbiałam bawić się jego farbowanymi, blond włosami. Były... wyjątkowe.
On niestety wyjechał. Opuścił rodzinne Mullingar by, jak on to ujął, wybrać cel w swoim życiu i poznać tę jedyną. Szkoda tylko, że nie wiedział jak bardzo zabolały mnie te słowa, gdy powtórzyła mi je Maura. Nigdy nie był egoistą, lecz w tamtej chwili byłam wstanie zmienić na ten temat zdanie o nim. Najbardziej bolało mnie jednak w tamtej chwili to, że nie o jego wyjeździe dowiedziałam się jako ostatnia, od Bobby'ego. Moja wiara w naszą przyjaźń powoli słabła.
Teraz jednak postanowiłam pójść w jego ślady; usamodzielnić się, pomyśleć o założeniu rodziny i mojej przyszłości finansowej. Londyn był dla mnie teraz drugim domem. To miasto otworzyło mi oczy na wiele spraw, których wcześniej nie dostrzegałam.
Ciemność wdarła się na londyńskie ulice. Mgła zmniejszała widoczność, przez co Londyn przypominał opuszczone miasto z jakiegoś niskobudżetowego horroru, niż ten piękny Londyn, w którym się zakochałam. Mimo wszystko obleciałam mnie strach i nieprzyjemny dreszcz. Usłyszałam kroki. Mężczyzna, pomyślałam. W duchu modliłam się by był to jakiś prawnik, lekarz czy sławny polityk, któremu gwałt lub pobicie nie pomogły w wygraniu wyborów.
Poczułam mocne szarpnięcie i przeszywający ból w moim prawym ramieniu. Odór alkoholu wdarł się do mojego organizmu przez nozdrza. Usłyszałam psychiczny chichot mężczyzny.
-Takie młode, piękne kobiety nie powinny same spacerować w taką pogodę po tej okolicy- językiem przejechał po mojej szyi.
Pierwsza łza spłynęła mi po policzku. Przerażenie sparaliżowało każdą część mojego ciała. Ten dupek tylko na tym skorzystał. Znów się zaśmiał.
-Nie jestem twoim psychiatrą- spróbowałam się wydostać z jego objęć.- Dziwką też nie!
Mężczyzna mocno uderzył mnie w policzek. Szybko położyłam zmarzniętą dłoń na obolałym miejscu.
-Ty gnojku!- usłyszałam czyjś krzyk.
Nie był to jednak głos tego psychola. Ten głos był mi dziwnie znajomy, kojący.
Upadłam pod wpływem kopnięcia mężczyzny. Moja noga cholernie zaczęła boleć, a ja syknęłam cichutko z bólu jaki wypełnił moje ciało. Ten dupek oddalił się ode mnie. Mimo egipskich ciemności dostrzegłam dwie czarne postacie okładające i kopiące mężczyznę z każdej strony. Ja nie kryłam łez, które płynęły po moich policzkach jak wartki strumień w czasie pory deszczowej.
On niestety wyjechał. Opuścił rodzinne Mullingar by, jak on to ujął, wybrać cel w swoim życiu i poznać tę jedyną. Szkoda tylko, że nie wiedział jak bardzo zabolały mnie te słowa, gdy powtórzyła mi je Maura. Nigdy nie był egoistą, lecz w tamtej chwili byłam wstanie zmienić na ten temat zdanie o nim. Najbardziej bolało mnie jednak w tamtej chwili to, że nie o jego wyjeździe dowiedziałam się jako ostatnia, od Bobby'ego. Moja wiara w naszą przyjaźń powoli słabła.
Teraz jednak postanowiłam pójść w jego ślady; usamodzielnić się, pomyśleć o założeniu rodziny i mojej przyszłości finansowej. Londyn był dla mnie teraz drugim domem. To miasto otworzyło mi oczy na wiele spraw, których wcześniej nie dostrzegałam.
Ciemność wdarła się na londyńskie ulice. Mgła zmniejszała widoczność, przez co Londyn przypominał opuszczone miasto z jakiegoś niskobudżetowego horroru, niż ten piękny Londyn, w którym się zakochałam. Mimo wszystko obleciałam mnie strach i nieprzyjemny dreszcz. Usłyszałam kroki. Mężczyzna, pomyślałam. W duchu modliłam się by był to jakiś prawnik, lekarz czy sławny polityk, któremu gwałt lub pobicie nie pomogły w wygraniu wyborów.
Poczułam mocne szarpnięcie i przeszywający ból w moim prawym ramieniu. Odór alkoholu wdarł się do mojego organizmu przez nozdrza. Usłyszałam psychiczny chichot mężczyzny.
-Takie młode, piękne kobiety nie powinny same spacerować w taką pogodę po tej okolicy- językiem przejechał po mojej szyi.
Pierwsza łza spłynęła mi po policzku. Przerażenie sparaliżowało każdą część mojego ciała. Ten dupek tylko na tym skorzystał. Znów się zaśmiał.
-Nie jestem twoim psychiatrą- spróbowałam się wydostać z jego objęć.- Dziwką też nie!
Mężczyzna mocno uderzył mnie w policzek. Szybko położyłam zmarzniętą dłoń na obolałym miejscu.
-Ty gnojku!- usłyszałam czyjś krzyk.
Nie był to jednak głos tego psychola. Ten głos był mi dziwnie znajomy, kojący.
Upadłam pod wpływem kopnięcia mężczyzny. Moja noga cholernie zaczęła boleć, a ja syknęłam cichutko z bólu jaki wypełnił moje ciało. Ten dupek oddalił się ode mnie. Mimo egipskich ciemności dostrzegłam dwie czarne postacie okładające i kopiące mężczyznę z każdej strony. Ja nie kryłam łez, które płynęły po moich policzkach jak wartki strumień w czasie pory deszczowej.
***
-To na pewno ona?- usłyszałam.
Poczułam przyjemne ciepło i miły dla nosa zapach. Miękki koc otulający moje ciało był wspaniały. Jednak uczucie, że ktoś cały czas mnie obserwuje niezbyt mi się podobało. Delikatnie otworzyłam oczy. Zobaczyłam pięć różnych postaci.
Pierwsza z nich miała czarne włosy i ciemną karnację idealnie pasującą do czekoladowych tęczówek. Tatuaże zdobiące jego umięśnione ciało sprawiały, że mężczyzna wyglądał seksownie i niebezpiecznie.
Obok niego siedziało dwóch następnych. Jeden z nich miał idealnie rozkopaną, brązową czuprynę. Wesoły uśmiech i niebieskie oczy emitowały miłością i radością.
Na jego kolanach siedział chłopak z zabójczym uśmiechem oraz słodkimi dołeczkami w policzkach. Jego loki wyglądały bardzo pociągająco.
Obok tej dwójki siedział kolejny brunet. Wydawał się być najbardziej poukładanym z całej piątki. Miał wspaniałe brązowe włosy i oczy, które hipnotyzowały.
Na fotelu niedaleko spoczął farbowany blondyn. Jego niebieskie tęczówki cały czas się we mnie wpatrywały.
Uśmiechnęłam się słabo, a blondyn już był przy mnie. Czyli jednak nie zmienił się tak bardzo jak twierdziła Maura.
-[T.I.] co ty tu kurwa robisz?- zapytał Niall.
Przyglądałam mu się. Zmienił fryzurę, a jego twarz nabrała więcej męskich rysów. Głos, choć nadal podobny, nie był już chłopięcy.
-Nie wiem- powiedziałam cicho.
Dłonią zaczął gładzić mój obolały policzek. Syknęłam cicho. Odsunął rękę, lecz widząc moją niezadowoloną minę znów zaczął jeździć palcami po moim policzku.
-Ty go wczoraj...?-zapytałam cichutko.
Chciałam porozmawiać tylko z nim, nie z jego przyjaciółmi, kolegami czy kim oni tam byli. Niall chyba zrozumiałam. Odwrócił głowę i spojrzał na chłopaków, którzy już po chwili opuścili pomieszczenie.
-Tylko grzecznie mi tu- powiedział, któryś z nich wychodząc.
-Pieprz się, Louis!- krzyknął Niall.
Nie było mu do śmiechu.
-Tylko z Harry'm!- usłyszeliśmy w odpowiedzi.
Horan przewrócił oczami, a ja cicho zachichotałam. Na chwilę poczułam się jak kiedyś, w Mullingar, lecz obolałe ciało nie pozwoliło mi na długie przebywanie w tym upojnym stanie.
-Niall, tęskniłam- szepnęłam.
Blondyn posmutniał. Gładził ręką moje włosy. Wpatrywałam się w niego, lecz on ani drgnął. Nagle pochylił się i delikatnie musnął moje wargi. Uśmiechnęłam się pogłębiając pocałunek. Trwaliśmy w tym stanie kilka wspaniałych minut.
-Zabiję tego fiuta, który ci to zrobił- obiecał Niall.
-Nie- powiedziałam cicho.
______________________________________
Gówno :c
Gówno :c
ładne :) next
OdpowiedzUsuńCuuudooowne
OdpowiedzUsuńCudowne *-* Proszę pisz dalej jak najszybciej bo juz nie mogę się doczekać...;3
OdpowiedzUsuńKochana, to jest niesamowite, to co ty piszesz, co ty robisz, jest absolutnie niemożliwe <3 Zapraszam do siebie, a na drugą część tego imagina, chyba mogę liczyć? http://thelatehouroflove.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNiesamowity imagin! Dopiero znalazłam tą stronkę i na pewno będę zaglądać tu regularnie!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
1d-one-direction-imaginy.blogspot.com
Proszę next! Pisałam już tutaj jeden komentarz, zaglądam tu nawet kilka razy dziennie i czekam na następną część! Proszę dodaj nexta! <3
OdpowiedzUsuńŚliczne! Piszę znów...bo trzeba dobić do 10 komentarzy ;D
OdpowiedzUsuńCudowne! ;3 Next! <3
OdpowiedzUsuńŚwietne!!! Czekam na nextaa!!! *-*
OdpowiedzUsuńKiedy next? :)
OdpowiedzUsuńSuper ! Czekam na następną część to jest cudowne ! ♥
OdpowiedzUsuńCUDOWNY!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń